poniedziałek, 13 sierpnia 2018

PROJEKCIK

Tak, jak pisałam ostatnio, czas działać. Najpierw pyszne śniadanko:





I do dzieła. Normalnie aż mnie nosi, żeby coś zdziałać.



ŻYĆ NIE UMIERAĆ;)

Sporo czasu minęło od mojego ostatniego wpisu, ale jakoś nie mogłam się zebrać. Ale czas zasiąść przed kompem i pokazać co się w tym czasie u nas działo.
Większość czasu upływało mi na doskonaleniu umiejętności prowadzenia auta (wszyscy to przetrwali;)). Wiem jedno, zdecydowanie łatwiej prowadzi mi się auto, kiedy na miejscu obok kierowcy nie ma mojego kochanego J. Oczywiście większość rad i uwag jakie mi daje przydają się, ale znieść to gadanie...graniczy z cudem (J. bardzo Cię kocham). Tak więc jako młody kierowca zawiozłam naszą rodzinkę do lasu.


     Potem było jeszcze parę wyjazdów nad wodę.
Podczas największych upałów wzięło mnie na mega porządki. Wyczyściłam kąty, odgruzowałam kilka szaf, umyłam okna (przy prawie 40st. na dworze), no żyć nie umierać.
 W głowie powstają mi już projekty, za które mam nadzieję się niebawem zabrać. Póki co, jeden już odhaczony: pledy dla królika uszyte, a raczej przerobione;)



A teraz czas wrócić do...: