sobota, 24 listopada 2018

DZIEŃ JAK CODZIEŃ

         A może raczej "dzień świstaka"?;) Nie macie wrażenia, że wasze kolejne dni są bardzo do siebie podobne? U mnie tak właśnie jest, chociaż mi osobiście nie przeszkadza ta powtarzalność. Rano dzieciaki wychodzą do szkoły, a wtedy pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy.... Nudy, ale to lubię. A jeszcze do  Mamusi i Tatusia na kawę się prawie codziennie wbijam.




środa, 21 listopada 2018

ROSOŁEK#2

          Na dworze coraz chłodniej, przyszedł czas na rozgrzewający rosołek. Nie będę pisać, jak go robię bo to klasyk. Super jest to, że ta zupa nie tylko zawsze dobrze smakuje, mocno rozgrzewa to jeszcze jest bardzo zdrowa.
         Więc do dzieła! To jak, kto jutro gotuje rosołek?;)




wtorek, 20 listopada 2018

FERDEK

       Super news jest taki, że mamy Ferdka. Ok, od początku. W dniu powrotu J. z pracy pojechaliśmy do schroniska po psiaka (dzieci nic o tym nie wiedziały). Razem z J. ustaliliśmy, że zrobimy im mega niespodziankę. Wybór nie był łatwy, wiedzieliśmy, że psiak ma być mały, mieć około roku, krótką sierść i co najważniejsze... udokumentowane szczepienie na parwowirozę. Pokazano nam trzy psiaki, ale jeden podbił nasze serca. Pies, czarny kundelek, dwulatek i jako jedyny nie szczekał tylko nieśmiało merdał ogonkiem. Zabraliśmy go na krótki spacer i decyzja zapadła ...pies jedzie z nami do domu. Po drodze szybki zakup wyprawki i jedzenia i kierunek DOM. Jakie było zaskoczenie dzieci jak weszliśmy do domu z nowym pupilem. Po powitaniach i zapoznaniach i nadaniu nowego imienia (zamiast SPEEDY - FERDEK) czas na kąpiel.

Łatwo nie było, ale przykry zapach zniknął. Potem wizyta u weterynarza, by odrobaczyć, zbadać itd. Okazało się, że nasz Ferduś wcale nie ma dwóch lat tylko... przynajmniej 5. Jedno co dobre w tej sytuacji to fakt, że nie zarazi się parwowirozą (doszczepiany też był). To też tłumaczy małą aktywność psa. Ale kochamy go już tak mocno, że nie wyobrażamy sobie życia bez niego.



Oczywiście z czasem będę wrzucać więcej jego zdjęć.
P.S. Tapeta w tle to pozostałość po poprzedniej lokatorce tego pokoju: króliczce Mieczysławce (spokojnie królik żyje, zmienił tylko pokój;))

poniedziałek, 19 listopada 2018

WITAM

     Po długim okresie nieobecności czas powiedzieć co u nas. Po śmierci Jadzi trzeba było się pozbierać (a łatwo nie było) i zabrać za dezynfekcję mieszkania. Wiedzieliście, że ten paskudny wirus może przetrwać nawet do 2 lat? Szok, co nie? Więc zakupiłam odpowiedni środek, zresztą jedyny skuteczny (Vircon), zdezynfekowałam te części mieszkania, które dałam radę, pledy wyprałam w 90 st. i żyłam nadzieją, że wirusa zabiłam. Wiedziałam, że nie mogę mieć teraz małego szczeniaka, by nie narażać go na zakażenie, dlatego obserwowałam strony schronisk w nadziei, że w którymś znajdę dorosłego psiaka. Tymczasem czymś trzeba było się zająć i tak też zrobiłam. Wpadłam w szał sprzątania i odgruzowywania szaf i szuflad, które już od dawna na to czekały.



 Mam też dobre wiadomości, ale o nich w kolejnym wpisie ZAPRASZAM ;)