sobota, 31 marca 2018

TRADYCJA, TRADYCJA

Tradycyjnie, jak co roku, młodzież ruszyła ze święconką. Ale prócz tej tradycji są u nas w domu jeszcze dwie. Jedna wyniesiona z mojego domu rodzinnego i to jest legumina, która zawsze była obowiązkowym deserem po obiedzie w każde pierwsze święto (pierwszy dzień Wielkanocy i pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia) oraz w ważniejsze uroczystości , na których był podawany obiad ( np.Komunia Św.). A, że nie zawsze mogliśmy być w pierwsze święto, to musiałam opanować tajniki tego deseru. Wbrew pozorom nie jest to bardzo skomplikowane i daję radę, ale wciąż nie przebiłam mojej mamy, u której legumina jest po prostu ...lepsza.




         Drugą tradycją, tym razem wprowadzoną przeze mnie są jajka faszerowane. Od kilkunastu lat jajka faszerowane w Wielkanoc są tym, czym paszteciki w Boże Narodzenie. Bez jednych i drugich moje dzieci po prostu byłyby głodne w święta. I to nie dlatego, że nic innego niema, ale po prostu jedzą wybiórczo. Znacie to?
A jeżeli chodzi o jajka, to przepis mam od mojej babci, stąd wiem, że nie jest unowocześniany, tylko klasyczny, a w smaku.....uhm. U nas jak zwykle ilości hurtowe ( to porcja dla 4 osób, mam nadzieję,że styknie na oba święta).



A Wy macie jakieś tradycje, które przechwyciliście z domów? Dajcie znać. Może jakieś przepisy?
Na koniec finisz, koniec, siadam.....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz